Mroźna sobotnia (4.02.2012) pogoda nie zraziła amatorów zimowych wrażeń. Na zapowiadany festyn na lodzie w Suchaczu przybyło ponad 200 osób. Głównie mieszkańców Elbląga, ale byli też ludzie ze Starogardu Gdańskiego, Tczewa i Malborka. Przy nastrojowych wiedeńskich walcach nawet początkującym łyżwiarzom jazda wydawała się łatwa, lekka i przyjemna. Największe w Polsce (!) lodowisko - bo takim jest w istocie zamarznięty Zalew Wiślany - to niezwykle dogodna, naturalna przestrzeń przede wszystkim dla entuzjastów bojerów. W sobotę było ich kilku i czasami ginęli na swoich pięknych pojazdach z oczu na ogromnej lodowej tafli, raz po raz wślizgując się swobodnie w siną dal. Wielki zamarznięty akwen jest wprost idealny dla tej dyscypliny sportu. Na przykład w 1976 roku rozgrywane były na nim nawet Mistrzostwa Europy DN w Krynicy Morskiej. Na festynie w Suchaczu organizator (Stowarzyszenia Suchacz TAKA Wieś) dobrze zadbał o wszystkich przybyłych uczestników. Były gorące napoje z mocnym "Pruskim Grzańcem" na czele, gorący bigos i pieczone kiełbaski. Można było się ogrzać przy wielkim ognisku rozpalonym na plaży albo przy kominku, w miejscowej restauracji "Zapiecek".
Niespodziewanie w niedzielę (5 lutego) odbyła się druga część festynu. Z mniejszą nieco frekwencją, ale przy słonecznej pogodzie i z udziałem kilku prawdziwych twardzieli. Takich na przykład, co na łyżwach pokonali trasę z Suchacza do Krynicy Morskiej i z powrotem, czy też śmiałków, którzy dotarli do "Piotrusia" na środku Zalewu Wiślanego. Wyprawy raczej bezpieczne, bo grubość lodu waha się od 20-27 cm. Pobyt na środku Zalewu wymaga jednak dużej odporności psychicznej. Ogromna przestrzeń dookoła i potężne trzaski rozprężającego się lodu robią przygnębiające wrażenie - głównie na nowicjuszach.