Nawigacja
Random Photo
Galerie zdjęć:
name
Przetłumacz stronę
PayPal
Zegar
Pogoda
name
Kalendarz
Po | Wt | Śr | Cz | Pi | So | Ni |
1 | 2 | 3 | ||||
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
Reklama
80. rocznica

Dziś tj. 14 czerwca 2020 roku mija 80. rocznica pierwszego masowego transportu więźniów do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Oświęciumiu. Wśród osadzonów wtedy znalazł się Tadeusz Podleżański, który po wyzwoleniu zamieszkał w Suchaczu przy ul. Klonowskiej. Przypomnijmy krótką historię tego Człowieka, który przeszedł niewyobrażalne męki w niemieckiej niewoli.
Tadeusz Podleżański, nieżyjący już mieszkaniec Suchacza, był jednym z pierwszych więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Auschwitz. Trafił tam pierwszym transportem i otrzymał obozowy numer 695.
Tadeusz Podleżański urodził się 28 sierpnia 1912 roku we Lwowie. Dzieciństwo i młodość spędził w Przeworsku koło Jarosławia. Gdy wybuchła II wojna światowa, Już jako porucznik kawalerii był dowódcą szwadronu w 27. Pułku Ułanów w Brygadzie gen. Władysława Andersa. Na południu Polski dostał się do niemieckiej niewoli i więziony był w Tarnowie. Stamtąd, 14 czerwca 1940 roku wywieziony został z pierwszym masowym transportem do KL Auschwitz. Otrzymał tam numer obozowy 695. W obozie Oświęcimiu przebywał do 1942 roku. Stamtąd przeniesiony został do KL Gross-Rosen, gdzie przetrzymywany był do zakończenia wojny. Jednym z najtragiczniejszych etapów w losach więźniów kompleksu Gross-Rosen była zarządzona pod koniec wojny ewakuacja. Uwięzionych postanowiono przenieść do obozów na terenie Rzeszy: m. in. do Buchenwaldu, Bergen-Belsen i Flossenbürga. Jeden z więźniów, Zew Weinret tak to wspominał: "Wobec zbliżającej się armii sowieckiej ewakuowano nas w kierunku Trautenau. Ponieważ Rosjanie odcięli nam drogę musieliśmy się cofać. Dużo ofiar w drodze, gdy ktoś nie mógł nadążyć strzelano go. Nieopisany głód. Za 'zorganizowanie' buraka strzelano. W Trautenau załadowano nas po 120 do wagonów. Nie mieliśmy chleba ani wody. Dantejskie sceny. Ludzie dostawali ataków furii, rzucali się na siebie gryźli się wzajemnie, w obłędzie wyskakiwali z pociągu. Po tygodniu tej piekielnej jazdy przyjechaliśmy do Flossenbürga. Na stacji wyrzuciliśmy z wagonów góry trupów, skrzywionych, zsiniałych, pogryzionych, niepodobnych do ludzi".
Do Suchacza Tadeusz Podleżański trafił wraz z grupą osadników. Wraz z żoną Haliną, żołnierzem AK i synami mieszkał i pracował aż do śmierci (24 czerwca 1964 r.). Do dziś sąsiedzi i znajomi wspomniają Ich niezwykle serdecznie.
Sylwester M. Jarkiewicz